Co czułaś zmieniając nazwisko panieńskie na nazwisko męża?

zdjecie rodzinne

Czy dzięki temu zyskałaś nowe ja, czy czułaś, że coś tracisz? A może było Ci to obojętne?

Ja zamieniając swoje nazwisko na męża miałam poczucie w pewnym stopniu utraty mojej tożsamości. To tak jakby to kim byłam do tej pory stało się nieważne. Serio. Aż tak to na mnie zadziałało!

Więc teraz mam podwójne dłuuugie, niepraktyczne i zawsze brakuje miejsca w formularzach na nie – ale lepiej mi z nim. 😊

Dlaczego o tym piszę?

W niedzielny poranek, wylegując się na kanapie sięgnęłam po małą książkę „Błony umysłu” polskiej filozof Joanny Brach- Czainy, która zaczyna się właśnie od rozważań na ten temat. Poruszyło mnie jej spojrzenie z perspektywy rodu kobiet. Zacytuję fragment:

„Zacznijmy od sprawy prezentacji. Jak przedstawiać się mają kobiety, skoro są pozbawione własnych nazwisk? Te należą do mężczyzn. Kobiety mają tylko imiona. Używając męskich nazwisk wskazują cudze rodowody, a nie własne. (…) Kobiety nie mają przeszłości, ich historia w oczach społeczeństwa sprowadza się do jednego życia. A nawet mniej, bo i ono jest pocięte na odcinki stemplowane różnymi nazwiskami mężczyzn. Niektóre kobiety, starając się utrzymać ciągłość prezentacji przynajmniej w ramach własnego życia, zachowują nazwiska panieńskie lub dodają je do nazwisk mężów. Ale przecież nazwisk panieńskich nie ma. Są to raczej kawalerskie nazwiska ojców. (…)
Gdy piszę, mogę porzucić męskie nazwiska, odwołać się do moich matek i skoro nasze są tylko imiona, podpisać się imionami.
Jolanta córka Ireny, wnuczka Bronisławy, prawnuczka Ludwiki”

Hmm… Posługując się imionami kobiet z mojego rodu kim ja jestem?

Jestem Anna, córka Elżbiety, wnuczka Heleny, prawnuczka Marianny 😊

A Ty kim jesteś?

O mnie

Nazywam się Anna Wólczyńska-Cholewa, jestem dyplomowanym coachem. Pomagam kobietom w odbudowaniu siebie po kryzysie życiowym .

Ostatnie posty

Zapisz się do Newslettera!